Zmarł Zbigniew Bagiński
Ze smutkiem zawiadamiamy, że dnia 24 sierpnia 2024 zmarł w Warszawie, w wieku 75 lat, prof. Zbigniew Bagiński, kompozytor i pedagog, członek Związku Kompozytorów Polskich od 1973 roku. W latach 1989-1999 sekretarz generalny ZKP, a w latach 2001-2011 prezes Oddziału Warszawskiego tego stowarzyszenia.
Przez wiele lat był wykładowcą Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie (obecnie UMFC), gdzie pełnił różne funkcje, m.in. kierownika Katedry Kompozycji i prodziekana Wydziału Kompozycji, Dyrygentury i Teorii Muzyki. Przez kilkadziesiąt lat wykładał również historię i teorię muzyki na Wydziale Reżyserii Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.
Laureat wielu nagród w konkursach kompozytorskich. Jego utwory były wykonywane na wielu koncertach i festiwalach, zarówno w kraju, jak i za granicą.
Autor hejnału Warszawy wykonywanego nieprzerwanie od 1995 z wieży Zamku Królewskiego.
Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis". W 2006 uhonorowany doroczną Nagrodą Związku Kompozytorów Polskich.
Żegnamy Go z wielkim żalem, na zawsze pozostanie w naszej pamięci!
====================================================
WSPOMNIENIA:
W imieniu Wydziału Kompozycji i Teorii Muzyki Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina składam wyrazy współczucia najbliższym Profesora. Jest to wielka strata dla naszego środowiska i całej polskiej kultury. Śp. Zbigniew Bagiński był zasłużonym pedagogiem naszego Wydziału, prodziekanem, a także kierownikiem Katedry Kompozycji. Odznaczał się indywidualnym językiem twórczym i nienagannym rzemiosłem. Cześć Jego pamięci!
Ignacy Zalewski
(dziekan WKITM UMFC)
---------------------------------
WIELKA STRATA!!! ŚP. Profesor Zbigniew Bagiński był bardzo prawym i szlachetnym człowiekiem, do tego bardzo sympatycznym, co nieczęste. Był jednym z recenzentów mojej profesury nadzwyczajnej na UMCS w roku 2013. Odpoczywaj w Pokoju!!! (****) R.I.P.
Mariusz Dubaj
---------------------------------
Z wielkim smutkiem przyjęłam wiadomość o śmierci Zbyszka Bagińskiego. Nie potrafię inaczej o Nim pisać, bo choć był wielce zasłużonym profesorem, wybitnym kompozytorem, dla mnie był przede wszystkim serdecznym kolegą, jeszcze z okresu studiow w wówczas Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie, potem w Odziale Warszawskim ZKP i w samym Związku. Zawsze wyważony, nigdy nie poddawał się nadmiernym emocjom, robił swoje, a to, czego dokonał zasługuje na wieczną pamięć.
Żegnaj Zbyszku,
Małgorzata Gąsiorowska
-----------------------------------
Biblioteka ZKP żegna Pana Zbigniewa z wielkim smutkiem. To były dekady naszej historii. Panie Zbigniewie, trudno uwierzyć, że Pan odszedł - daleko, tak daleko, najdalej.
Niech ten płomyk pamięci trwa.
-----------------------------------
Ze smutkiem i żalem żegnamy profesora Zbigniewa Bagińskiego, wspaniałego Artystę, Pedagoga i Człowieka. Rodzinie i Przyjaciołom składamy wyrazy kondolencji oraz przesyłamy słowa otuchy w tym trudnym czasie.
Kompozytorzy z poznańskiego oddziału ZKP
-----------------------------------
O Zbyszku...
To trudne do akceptacji, że nie ma z nami Zbyszka Bagińskiego. Studiowałem w czasach, kiedy On zaczynał swoją działalność pedagogiczną. Najpierw zaimponował mi dżinsowym ubiorem, co w garniturkowym pedagogicznym standardzie znamionowało inne pokolenie i - można było przypuszczać - inne myślenie. Potem zaimponował mi swoimi utworami, które w Sali Melcera były prezentowane. Były z jednej strony pootwierane w różnych nietypowych w tamtych czasach kierunkach ( elementy improwizacji, motywy hinduskie). Z drugiej zaś były skupione w warsztacie: wszystko na miejscu. Późniejsze utwory zwracały moja uwagę ukierunkowaniem na redukcję i klarowną specyfikację materiału. Miałem wrażenie, że są tym, czym chciał poprzez ich konkret, wyrazistość i klarowność.
Zbyszek nie był i wtedy i w latach naszej znajomości specjalnie wylewny. Raczej miał dar pointy i bon motu. Jak dla mnie ówczesnego, mówił za mało. Potem się przekonałem, że był czujnym obserwatorem i rzeczywistość odbierał jako arenę wartości.
Lata wspólnego ZKP, wbrew pokoleniowym innym przynależnościom, nie przydały powodów do jakichś namiętnych rozbieżności. Zbyszek był na to zbyt inteligentny i pragmatyczny. Umiał się odnaleźć w na pozór trudnej relacji ze mną jako niegdyś studentem, a potem prezesem Stowarzyszenia, a nim jako długoletnim Sekretarzem Generalnym, czyli osobą czującą Związek jako pozytywnie "swój". Bardzo mu byłem za to wdzięczny. Z czasem, chyba się nie mylę, zaczęliśmy się lubić, co ze strony Zbyszka wyrażało się drobnymi, ale mierzonymi znakami. Choć, jak w każdej wspólnocie, okazji do różnic zdań nie brakowało. Ale decydowało odniesienie do rzeczywistości, a nie przynależność do grupy, czy jakieś partykularne afekty. Zbyszek w ogóle nie objawiał dużych emocji, co teraz widzę jako mądre i skuteczne w międzyludzkich relacjach. Można powiedzieć, że "rozumiał" i przez to "wybaczał".
Był jako człowiek i artysta postacią intrygującą, jak to bywa w przypadku tych, którzy wiecej wiedzą, niż mówią. Mi osobiście będzie Go w Związku i środowisku bardzo brakowało. Zaś do Jego muzyki będę wracał, bo są w niej klucze oryginalne i przeze mnie za mało rozpoznane.
Myślę teraz o latach znajomości ze Zbyszkiem, o Jego Rodzinie, o życiu Artysty we wspólnym z nim skrawku dziejów. Dużo jest tych myśli. Zbyszku: bywaj, gdziekolwiek jesteś.
Jerzy Kornowicz